czwartek, 31 grudnia 2015

Zabaw hucznych nie urządzać...


Nowy Rok już tuż tuż. Wszyscy jesteście pewnie zajęci przygotowaniami, a może już się świetnie bawicie na sylwestrowym przyjęciu. Zatem niech będzie nam można życzyć Wam wszystkim:
* szampańskiego wejścia w Nowy 2016 Rok i szampańskich przeżyć w całym jego ciągu
* wielu wypraw w nieznane i tyle samo powrotów do domu
* zakopania toporów wojennych i odkopania prawdziwych skarbów
* odwagi w podejmowaniu wyzwań i szczerych wyznań miłości
* zdrowia, szczęścia, uśmiechu i wszystkiego co najlepsze!

Pozdrawiamy,
Alicja z rodzicami.

PS. Tytuł posta to nie fragment przykazania, a nawiązanie do jednego z przepisów kraju nas goszczącego, o którym więcej możecie przeczytać tutaj :) 

Do siego roku!


wtorek, 29 grudnia 2015

Patrząc wstecz...

Stary Rok już prawie za nami. Naszło mnie takie melancholijne uczucie i zachciało mi się spojrzeć na siebie jeszcze raz, zobaczyć jak przez ten rok się zmieniłam, co się ze mną i u mnie działo. I jeśli nie macie nic przeciwko temu, podzielę się tą moją melancholią z Wami :)

Oto 12 razy rok u Alicji w Krainie Ropy.




poniedziałek, 21 grudnia 2015

Właśnie skończyłam 3 lata!

Moi kochani,

Trzy lata temu, 21 grudnia 2012 roku, skończył się kalendarz Majów i istniało ryzyko, że skończy się też świat. Mamusia i Tatuś do dziś twierdzą, że tamten świat się naprawdę skończył, ale jednocześnie zaczął się nowy. Świat z Alicją:)

Dziś skończyłam 3 lata. TRZY LATA, rozumiecie? To ponad 1000 wspaniałych dni, tysiące przebytych kilometrów, setki poznanych ludzi, a ja ciągle nie mam dość ;)

Życzyłabym więc sobie, żeby wszystko było tak, jak do tej pory: aby każdy dzień był szczęśliwy, każda podróż w nieznane ciekawa i bezpieczna, a każdy spotkany po drodze człowiek niech będzie moim przyjacielem :)

Właśnie skończyłam 3 lata!


piątek, 18 grudnia 2015

Listopad 4: Szarża przez Szardżę, cz. 3.

Ostatni dzień naszego pobytu w Szardży był słoneczny (jak oba poprzednie), intensywny (jak oba poprzednie), i ciekawy (jak wiadomo co ;) ). Szkoda nam było wyjeżdżać, ale obowiązki niestety nas wzywały. Rano po śniadaniu spakowaliśmy nasze plecaki i ruszyliśmy w ostatnią, zieloną trasę autobusową. Mieliśmy w sumie cały dzień na zwiedzanie, bo lot powrotny do Kuwejtu miał być dopiero po 18:00.

Wszystkie linie autobusowe dla zwiedzających mają co najmniej jeden punkt styczny, jest nim na przykład przystanek nr 1 przy Central Market (Central Souq I). Skorzystaliśmy z tego, żeby jeszcze raz rzucić okiem na to targowisko i wskoczywszy w autobus linii czerwonej na przystanku w okolicach hotelu, dojechaliśmy do Central Market, gdzie potem chcieliśmy wsiąść w linię zieloną. 

Według mapy i rozkładów jazdy umieszczonych na przystankach, autobusy linii czerwonej i zielonej zatrzymują się na przystankach co 45 minut (linii niebskiej co pół godziny). Nam wydawało się, że autobusy "czerwone" są na przystankach częściej, ale może po prostu linia zielona jest bardziej punktualna ;)

Zapraszamy w ostatnią szarżę przez Szardżę :)

Zatłoczone szardżańskie nabrzeże.


niedziela, 6 grudnia 2015

Listopad 3: Szarża przez Szardżę, cz. 2

W każdej rodzinie jest ktoś, kto rządzi. Jest ktoś do rządzenia finansami, do decydowania o czasie, miejscu, sposobie. Od niektórych decyzji jest Tatuś, od innych Mamusia, a kiedy pojawiają się dzieci, to często one zaczynają decydować gdzie, co i jak (ale nie za ile).

Tak samo jest w każdym państwie czy emiracie. W Szardży też.

Emirem Szardży od 1972 roku (z przerwą sześciodniową w czerwcu 1987 roku) jest Sultan III ibn Muhammad al-Kasim, posiadacz tytułu naukowego doktora z uniwersytetów w Exeter i Durham oraz autor wielu książek na temat historii regionu. Jest też autorem kilku sztuk teatralnych i gromadki dzieci (dokładnie szóstki, w tym dwóch synów).

Na zwiedzenie emiratu, którym pan al-Kasim rządzi, mieliśmy raptem weekend, więc następnego dnia wcześnie rano zerwaliśmy się, by wyruszyć na podbój Szardży.

W świetle dnia miasto prezentowało się równie pięknie, co w nocy.


wtorek, 1 grudnia 2015

Listopad 2: Szarża przez Szardżę, cz.1

Jeśli zapytacie kogokolwiek o Zjednoczone Emiraty Arabskie, zapewne kojarzyć je będzie z Dubajem lub Abu Dabi (ta druga nazwa to stolica Emiratów, celowo wymieniona na drugim miejscu - nawet ona przegrywa z Dubajem). Nikt, a na pewno niewiele osób będzie wiedziało, czym w tym układzie jest Szardża. Ja też nie wiedziałam, aż do pewnego listopadowego weekendu...

W listopadzie wypadała wizowa wycieczka Tatusia. Tata nie chciał się ze mną rozstawać i ku mojej uciesze udaliśmy się w tę wycieczkę wszyscy razem. Na szczęście, bo straciłabym wiele.

Naszym celem był emirat Szardża (Sharjah), trzeci pod względem wielkości w ZEA i jedyny który może się pochwalić dostępem do Zatoki Arabskiej i Zatoki Omańskiej. Emirat Szardża to miasto Szardża i kilka pomniejszych miejscowości. Od południa graniczy ze sławnym Dubajem, a od północy z emiratem Ajman, najmniejszym ze wszystkich siedmiu emiratów.

Szardża popołudniową porą.


niedziela, 29 listopada 2015

Listopad 1: Szarża przez Kuwejt.

Witajcie :)

Listopad do według kalendarza gregoriańskiego 11 miesiąc roku i ostatni miesiąc jesieni. Kończy się rok, nastaje zima, robi się coraz chłodniej, a w witrynach sklepowych pojawiają się bożonarodzeniowe dekoracje i ludzie powoli zaczynają przygotowywać się do Świąt.

Według kalendarza muzułmańskiego jest to przełom pierwszego i drugiego miesiąca roku (Nowy Rok przypadł tu 14 października). Pierwszy miesiąc nazywa się Muharram, czyli "zakazany" (w dawnych czasach zakazane było prowadzenie w tym miesiącu walk plemiennych, stąd nazwa). Drugi miesiąc to Safar, czyli "żółty". Przed reformą Mahometa miesiąc ten wypadał w lecie, kiedy wielu ludzi zapadało na żółtaczkę (żółtaczka - żółty ;) ).

Mój osobisty listopad do ostatni miesiąc przed urodzinami. Mam już prawie trzy lata, włosy długie po łopatki, rączki sprawne do lepienia z plasteliny i z ciasta, do malowania i sprzątania, nóżki sprytne w bieganiu i (niestety ciągle jeszcze) w upadaniu. W listopadzie działo się wiele, była istna szarża przez Kuwejt...

Listopadowe niebo nabrało soczystszych barw.


niedziela, 1 listopada 2015

Październik: z lata w jesień.

Październik zaczął się spokojnie. Czas upływał mi na zabawie, malowaniu, lepieniu pierogów. Do wieczora termometr wskazywał ponad 30 stopni w cieniu. Czasami zawiał wiaterek, czasami sypnęło piaskiem. Ale generalnie było lato. Wtem, gdzieś w ostatnim tygodniu miesiąca, bach! A raczej chlust! I grom z jasnego nieba. Dosłownie. Deszczu było co nie miara, aż niektórym zachciało się wyciągnąć z garażu łódkę i popływać ulicami, a innym odwołać zajęcia w szkołach i nauczycielom kazać przyjść tylko na kilka godzin do biura... ;)

Tak było w Krainie Ropy w październiku :) Szczegóły znajdziecie poniżej.

Październikowe rękodzieło.



środa, 23 września 2015

Wakacje 2015: Alicja Na Dachu Świata, część 4. / Summer 2015: Alice On Top of the World, part 4.

A sami Nepalczycy? To barwni, otwarci, ciepli ludzie, którzy uśmiechają się, bo tak czują, a nie bo tak trzeba.


Podobno pierwsza podróż do Nepalu jest dla gór. Drugim razem jedzie się tam dla ludzi. Coś w tym jest na pewno :)
What about the Nepalese? They are colorful, open-minded, warm-hearted people that smile because they want to and not because they have to.

It is said that the first visit to Nepal is for the mountains, but the second one is for the people. I'd really like to go there again :)
Uczniowie w drodze do szkół. My w drodze do Katmandu.
On their way to school. On our way to Kathmandu.


wtorek, 22 września 2015

Wakacje 2015: Alicja Na Dachu Świata, część 3. / Summer 2015: Alice On Top of the World, part 3.

Jeśli miałabym opisać Nepal jednym słowem, byłby to przymiotnik "kolorowy".

Jest kolorowy dosłownie: we florze i faunie, w barwach cieżarówek, budynków, w straganach, w ubraniach ludzi i ich świątecznych strojach. Jest tam tak kolorowo, że czasami wydawało mi się, jakby ktoś w Photoshopie bawił się nasyceniem barw. ;)

Kolorowy w przenośni: w Nepalu żyje 125 różnych grup etnicznych i kast, oraz wyznawcy co najmniej 5 różnych religii. I nie dość, że jest ich tak dużo, to jeszcze z racji tej różnorodności nigdy nie doszło do zbrojnego konfliktu na kulturowym czy religijnym tle. Reszta świata mogłaby się tego od Nepalczyków nauczyć.
If I was to describe Nepal with one word, it would be adjective "colorful".

It's literally colorful: the plants, the animals, the trucks, the buildings, the food stalls, people's everyday and festive clothes that we saw were so colorful that sometimes I felt as if someone tinkered with hue and saturation in Photoshop. ;)


And it's colorful metaphorically: there are 125 different ethnic groups and castes in Nepal and more than 5 different religions. Despite this cultural, religious and ethnic diversity, there has never been a single drop of blood shed because of that. This is something for the rest of the world to learn from the Nepalese.
Kolorowe domy w drodze z Saurahy do Pokhary.
Colorful houses on the way from Sauraha to Pokhara.


poniedziałek, 21 września 2015

Wakacje 2015: Alicja Na Dachu Świata, część 2. / Summer 2015: Alice On Top of the World, part 2.

Wiedzieliście, że Budda urodził się w Nepalu? A dokładnie w Lumbini, które dziś jest dla Buddystów świetym miejscem.

A wiedzieliście, że Nepal jako jedyne państwo na świecie nie ma flagi prostokątnej? To dwa połączone czerwone trójkąty z błękitną obwódką, na wyższym jest księżyc, a na niższym słońce.

A czy wiedzieliście, że osiem z dziesięciu najwyższych szczytów Himalajów i jednocześnie najwyższych szczytów świata znajduje się właśnie w Nepalu?

A o tym, że w Nepalu nie jest teraz wcale rok 2015 wiedzieliście?

Te i wiele innych faktów sprawia, że warto odwiedzić Nepal :)
Did you know that Nepal is the birthplace of Buddha? He was born there, in Lumbini and today it is a sacred place for Buddhists.

Did you know than the flag of Nepal is the only one in the world that is not rectangular? Nepal's flag is two red triangular shapes with a blue border; the upper triangle has the moon on it, the lower one has the sun.

And did you know that eight of the ten tallest mountains in the Himalayas and in the world are in Nepal?

And have you heard that it is not 2015 in Nepal now?

Those and many other facts make Nepal interesting and worth visiting.
Nepalska wyjątkowa flaga.
Nepal's unique flag.


niedziela, 20 września 2015

Wakacje 2015: Alicja Na Dachu Świata, część 1. / Summer 2015: Alice On Top of the World, part 1.

Mówiłam, że to jeszcze nie koniec tych wakacji.

Podróż z Polski do Kuwejtu była długa, dwudniowa (prawie), przerwana noclegiem nad Morzem Śródziemnym (koszt biletów lotniczych nawet razem z noclegiem w hotelu był mniejszy niż lot bardziej bezpośredni). Tak więc wieczorem 27 sierpnia przyleciałam do Kuwejtu, ale następnego dnia rano już znowu byłam w drodze (a w zasadzie w powietrzu). Rodzice zabrali mnie na wyprawę, którą planowali od 25 kwietnia tego roku.
I told you it's not the end of my holidays.

The journey from Poland back to Kuwait was long, it lasted almost two days and required a stopover by the Mediterranean Sea (the costs of plane tickets plus accommodation were still lower than the tickets for a more direct flight). So, in the evening of August 27 I landed in Kuwait, but the very next morning I got back on the road (or rather in the air). This time my parents took me on a journey they had been planning since April 25.
Dach Świata, czyli Nepal i Himalaje.
The Top of the World: Nepal and the Himalayas.


czwartek, 17 września 2015

Alicja na Wakacjach, część 2.

Wydaje się, że półtora miesiąca to tak dużo czasu. Przecież to w sumie 6 tygodni, czyli jakieś 42 dni! Przez ten czas można i nic nie robić, i dobrze się bawić, i poznać niejedno nowe miejsce i niejedną nową koleżankę. Można zapomnieć o bliskowschodnich upałach, braku podwórka, o zamkniętych plażach, można nauczyć się lepić pierogi, ubijać kotlety, robić zdjęcia, jeździć na taczce i na słoniu, dowiedzieć się, co to jest choroba lokomocyjna, Warszawskie Kombo Taneczne i gdzie zjeść dobrą soliankę. Tylko gdzie w tym wszystkim jest czas na odpoczynek? :)

Tego na wakacjach nie znajdziecie łatwo ;)

Wisła z Mostu Śląsko - Dąbrowskiego w Warszawie.



poniedziałek, 14 września 2015

Alicja na Wakacjach, część 1.

Cześć wszystkim,

Dziś będzie wreszcie o moich wakacjach. Od powrotu minęło już kilka dni, w trakcie których wybierałam zdjęcia, układałam w głowie co chciałabym Wam powiedzieć, pokazać... Aż ciężko uwierzyć, że wakacje się już skończyły. Jeszcze chwilę temu byłam na dachu świata, a teraz znów jestem na pustyni. 

Wakacje zaczęły mi się w połowie lipca, kiedy to z Tatusiem polecieliśmy,...

... zostawiając w Kuwejcie Mamusię i moją Peppę same...


niedziela, 12 lipca 2015

Czerwiec nad Zatoką Kuwejcką: cztery żywioły.

Kuwejt to państwo o powierzchni niecałych 18,000 km kw.; jest długie na 170 km i szerokie na 130 km; rozmiarami nie różni się od przeciętnego polskiego województwa (np. od województwa podkarpackiego, które ma powierzchnię 17,845 km kw.). Kuwejt leży nad Zatoką Perską, a dokładnie nad jej częścią, zwaną - cóż bardziej oczywistego - Zatoką Kuwejcką.

WODA
Prawie 500 km granicy Kuwejtu biegnie wzdłuż urozmaiconej linii brzegowej z Zatoką Kuwejcką (Perską). Wydawać by się mogło, że w kraju leżącym nad takim akwenem nie ma problemów z wodą. A jednak. Zatoka jest, ale stałych rzek ze słodką wodą już niestety nie ma, a zasoby wód gruntowych są bardzo skąpe i często zasolone. Dlatego też woda kranowa jest tu otrzymywana przez odsalanie wody z zatoki.
Woda kranowa przed przetworzeniem.


poniedziałek, 29 czerwca 2015

Kuwejcki maj.

Witajcie po dłuuugiej przerwie.

Nie udało mi się wcześniej do Was napisać, ale i nie było też zbyt wiele do opowiadania. Maj w Kuwejcie minął szybko i przeszedł w czerwiec, który też za chwilę dobiegnie końca. Początek maja był imprezowy - Ambasada RP zorganizowała przyjęcie z okazji rocznicy uchwalenia Konstytucji 3-go Maja. A potem było po staremu - spacer, plaża, zakupy, plaża... ;) Ale niedługo zbliżają się wakacje; wtedy to zacznie się dziać. Zobaczycie!

Spotkanie zorganizowane przez Ambasadę miało miejsce w tym samym hotelu-statku, co w zeszłym roku. 


wtorek, 19 maja 2015

Kwiecień przeplatał... lato z latem.

I zaliczyłam swoją pierwszą w tym roku kąpiel w morzu. Ale po kolei...

W Parku Egaila (który tak naprawdę znajduje się przy plaży w dzielnicy Fintas...)


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Chińczycy mają Rok Owcy, a mój Tata miał w marcu Tydzień Świni. Część 2.

A o co chodzi z tą świnią?

Niektórzy z Was pewnie się domyślają. Tym, którzy jeszcze nie wpadli na wytłumaczenie wytłumaczę, że z racji obowiązującej religii, w Kuwejcie zakazana jest sprzedaż mięsa wieprzowego. W związku z tym Tatuś był bardzo podekscytowany tą wycieczką i ciągle tylko wyliczał, co mu moja kochana babcia przygotuje z mięsa świnki. Ale nie ubiegajmy faktów... 
W niedzielę rano w Rzymie wsiedliśmy w samolot do Polski.


czwartek, 16 kwietnia 2015

Chińczycy mają Rok Owcy, a mój Tata miał w marcu Tydzień Świni. Część 1.

Cześć wszystkim!

Jest już połowa kwietnia, więc najwyższa pora opowiedzieć, co działo się u mnie w marcu ( :>). Wiem, wiem, robię to trochę po fakcie, ale zrozumcie, odkrywanie świata zajmuje tyle czasu i kosztuje tyle energii, że na niewiele więcej ich potem mam, a zważywszy na fakt, że poznaję go z rodzicami (czyli z Tatusiem i Mamusią, która użycza mi swoich rąk do klikania w klawisze), jestem niestety uzależniona od ich czasu i energii. No i dlatego marzec u nas jest w kwietniu ;)

Marzec to ważny miesiąc na całym świecie. W marcu zaczyna się kalendarzowa wiosna; robi się coraz cieplej, wszystko budzi się do życia... No, może nie w Kuwejcie. Tutaj w marcu powoli zaczyna się grzanie... Słońca grzanie. Robi się coraz goręcej, a do tego wieje piachem, roślinki szarzeją... Co kraj to wiosna ;)

O ile tylko nie wiało, szliśmy z Tatusiem do parku w Egaili.


środa, 18 marca 2015

Luty, luty, zdejmuj zimowe buty.

Cześć.

Luty w Kuwejcie to taka nasza polska wiosna. Powoli robi się cieplej, ale pogoda potrafi jeszcze czasami zaskoczyć. Mieliśmy na przykład kilka dni, kiedy padało (co ja mówię... KROPIŁO jedynie; ale taka mżawka dla niektórych studentów Mamusi była dobrą wymówką, żeby nie przyjechać do szkoły...o0). Im bliżej końca miesiąca, tym było cieplej, słoneczniej. Kurtki można było schować do szaf; szalik czy apaszka w zupełności wystarczały.

Egaila Beach z widokiem na Zatokę Perską (czy może Arabską?). Jeszcze w bezrękawniku.


sobota, 7 marca 2015

Styczeń w Kuwejcie.

Witajcie :)

Styczeń to w Kuwejcie najzimniejszy miesiąc. Słońce tu zawsze świeci, ale wtedy ma najmniejszą moc, a temperatury mogą spaść do kilku stopni Celsjusza. Styczeń to też zakończenie semestru w szkole Mamusi; najpierw były stresujące dla studentów egzaminy, a potem dla nauczycieli 3 tygodnie prac biurowych - co przy końcówce semestru i braku studentów oznaczało nicnierobienie, albo robienietegocoprzyjemne, czyli na przykład oglądanie filmów, spacerowanie po pustym kampusie, itp.

Styczeń to także miesiąc, w którym przypadła wizowa wycieczka Tatusia. Nie wybrałyśmy się w tę podróż razem z nim; postanowiłyśmy spędzić "dziewczyński" weekend na robieniu "dziewczyńskich" rzeczy ;)

O szczegółach trzeciego stycznia w moim życiu dowiecie się ze zdjęć. Zapraszam do oglądania! Ale ostrzegam, jest tego sporo... :)

Pierwszy spacer w Nowym Roku odbyliśmy z ciocią Laurą. Pojechaliśmy do Kuwait City.


niedziela, 18 stycznia 2015

... coś się zaczyna.

Słyszałam, że w Nowym Roku często zaczyna się coś nowego. Zaczyna się albo i się kończy (co też poniekąd jest początkiem czegoś... Tak sądzę...). Ludzie postanawiają, że z nowym rokiem zaczną coś robić (jak na przykład Mamusia, która postanowiła zacząć korzystać z przyszkolnej siłowni) albo skończą coś robić (jak na przykład Telewizja Polska, która przestała emitować za darmo kanał TVP Kultura). Postanowiłam, że i ja będę miała kilka postanowień, takich na miarę moich możliwości :)

Witamy w Nowym 2015 Roku.
Po pierwsze,...



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Coś się kończy,..

Witajcie.

Przed chwilą zakończył się Stary Rok i zastąpił go zupełnie nowy, 2015. Takich liczb jeszcze nie ogarniam (nie żebym z mniejszymi lepiej sobie radziła; na razie jestem na etapie liczenia Tatusiowych paluszów u stóp, przy czym Mamusia liczy, a ja tylko wskazuję palce, nie zawsze po kolei). Zakończenie roku było dość huczne, wiadomo dlaczego. Po pierwsze - były moje drugie urodziny, po drugie - moje trzecie Święta Bożego Narodzenia, i w końcu po trzecie- zakończenie Starego Roku.

Świąteczne trendy.