A było to tak...
Po powrocie z Zanzibaru mamusia musiała wrócić znowu do pracy, bo kursy letnie jeszcze wtedy się nie kończyły. Pracowała tak, biedulka, do końca sierpnia. Ostatnie egzaminy zafundowała swoim studentom 22 sierpnia, ale potem musiała je jeszcze posprawdzać, i tak dalej... Końca nie było widać... Z koleżankami robiły, co mogły, by te ostatnie tygodnie mijały im najweselej, jak się da. Na przykład czytały takie rzeczy:
|
Paragraf pierwszy, ostatnia linijka. Mamusia nazywa to zgubnym wpływem korzystania z translatorów. Nie chciała mi wytłumaczyć, o co tam chodzi, więc mnie nie pytajcie. |
Na szczęście z końcem sierpnia nadszedł koniec kursów, który dla nas jednocześnie był początkiem wakacji. Już drugich w tym roku! I wiecie gdzie pojechałam? Na pewno wiecie, bo się pewnie spotkaliśmy osobiście. Pojechałam w odwiedziny do moich kochanych babć i mojej cioci-apokalipsy! Cioci Asi, znaczy :)
To była moja pierwsza wizyta w Polsce. Pięknie tam jest. Wy to już od dawna wiedzieliście, ja się o tym dopiero sama przekonałam.
Muszę was ostrzec - w tym wpisie nie znajdziecie zdjęć egzotycznych plaż, dziwnych zwierząt, ludzi. Znajdziecie coś, czego nie ma nigdzie indziej na świecie :) Zapraszam do oglądania zdjęć (i czytania ich opisów, bo oprócz nich nie napiszę nic więcej. Zdjęcia powiedzą Wam wszystko.).
|
Pierwszy postój w drodze z Warszawy do Tomaszowa. Mamusia i ja, Karczma Bida, rosół z kury (poza kadrem). |
|
W domu babć. Ćwiczyłam otwieranie butelki,... |
|
... jedzenie łyżeczką jogurtu,... |
|
... widelcem kiełbasek (mmm, pyszne :) ),... |
|
... makaronu,... |
|
... i ... czegoś owocowego ;) Dziękuję za pożyczenie tego super krzesełka, państwo B.! Babci na pewno udało się zmyć ten ślad po długopisie! |
|
Codziennie rano, po obudzeniu się, zasiadałam do biurka... popracować trochę. |
|
Poranek po wizycie u cioci Gosi. Ciężko było się zabrać do pracy... ;) Dziękujemy za gościnę, rodzino Ziejków! | |
|
|
|
|
Podwórko u babć jest ogromne! I takie zielone...! |
|
Są tam jabłonie,... |
|
... mały ogródek warzywny... |
|
i kwiatowy,.... |
|
Podwórko jest tak duże, że można się tam bawić w chowanego. |
|
Nie wiem, co sobie mamusia myślała, ubierając mnie tak grubo,... |
|
...ale wiem, że miała dobre intencje ;) |
|
Garaż to dopiero była wyspa skarbów. |
|
Najwyższe drzewo na podwórku to orzech. |
|
Poniekąd się na niego wspięłam. |
|
Codziennie robiłam mnóstwo ciekawych rzeczy. Tu jestem z ciocią Asią w parku,... |
|
... z babcią Alą na placu zabaw,... |
|
... w piaskownicy,... |
|
... na zjeżdżalni... |
|
... i wszędzie, gdzie tylko mogłam wejść. |
|
Byłam nawet w Trójce, w szkole, gdzie mamusia uczyła się jako dziecko i stawiała swoje pierwsze kroki jako nauczycielka. Pozdrawiam całe zgrabne ciało pedagogiczne! |
|
|
|
|
|
W ostatnie odwiedziny pojechałam do Alka. Jego mamusia, ciocia Magda, zrobiła nam dużo pięknych zdjęć. Dziękujemy za nie i za gościnę! |
|
Codziennie było tyle do zrobienia, że na drzemkę popołudniową padałam jak muszka. I spałam w doborowym towarzystwie kota, wilka i zielonej żyrafy ;) |
|
Wehikuł czasu, nad którym mamusia pracowała w Polsce. |
|
Nasza droga powrotna do Kuwejtu zaczęła się od podróży busem do Warszawy. |
skoro Ala tak wyglądała po wizycie u nas to dałabym wszystko żeby zobaczyć jak wyglądała mama i ciocia ha ha ha czekamy na kolejne spotkanie
OdpowiedzUsuńpozdrowienia od Ziejków
No, nie wyglądałyśmy już "wyjściowo" :D Nie możemy sie doczekać kolejnej wizyty. Do zobaczenia wkrótce. Uściski dla wszystkich Ziejków :*
OdpowiedzUsuń