środa, 15 października 2014

Alicja w Krainie Faraonów, cz. 1

Z moimi rodzicami nie da się dłużej posiedzieć w jednym miejscu. Od wyjazdu z Polski minął raptem miesiąc, a ja znowu pakowałam zabawki do walizki. Gdzie wyjechaliśmy tym razem? Do Krainy Faraonów :)
Poranek nad Morzem Czerwonym. Od samego rana żar z nieba się lał.
Okazało się, że ten wyjazd Tatuś planował już od jakiegoś czasu, bo wiedział, że u Mamusi w pracy zbliża się tygodniowe wolne z powodu Święta Ofiarowania (jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć co to było za święto, zapraszam do tego artykułu na Wikipedii. Uwaga, tekst jest niestety po angielsku).
Lot mieliśmy w sobotę o 19:00. Nie był długi, po odliczeniu godzinnej różnicy czasu i doliczeniu oczekiwania na lotniskach we wszelakich kolejkach, na miejsce dotarliśmy ok. 22:00.

Nie wiem, czy to akurat nasz samolot, ale mniej więcej takim udaliśmy się w podróż do Egiptu.
Cały lot przespałam, ale i tak wylądowałam zmęczona i od razu poszłam spać. Na szczęście na nastepny dzień nie planowaliśmy żadnych poważnych podróży, więc mogliśmy wszyscy odpocząć. Za to dzień kolejny miał nam przynieść daleką podróż z Hurghady do Kairu.

Spacer o poranku.
Plaża przy hotelu, a tam plac zabaw i występ śmiesznych ludzików.
To już miejsce dla starszych plażowiczów.
Wiklinowe parawany i parasolki dawały nam schronienie przed pażącym słońcem. Jak na październik było tam naprawdę gorąco.
Pierwszy kontakt z Morzem Czerwonym... Ja zadowolona nie byłam, ale Mamusia owszem - ona lubi, jak się do niej tak mocno przytulam ;)
Trochę mi zajęło zaaklimatyzowanie się, ale już po chwili bawiłam się w wodzie w najlepsze.
O 1:00 w nocy wyruszyliśmy w prawie 24-godzinną wycieczkę do Kairu, stolicy Egiptu.
Pierwszy przystanek w Kairze... na skorzystanie z toalety :D W tle Meczet Alabastrowy.
Na początek popłynęliśmy na krótką przejażdżkę po Nilu.
Krokodyli tam nie ma, bez obaw. Zostały odizolowane w Jeziorze Nasera - w sztucznym zbiorniku na południu kraju powstałym w wyniku przegrodzenia Nilu Wysoką Tamą Asuańską w 1971 r.
Dyskusja przewodników. Ten pan po lewej świetnie mówi po polsku, zresztą jak wielu Egipcjan.
Życie w Egipcie skupia się, jak widać, nad brzegiem Nilu.
Kolorowy sklepik z napojami.
Muzeum Kairskie. Zdjęć wewnątrz nie można było robić, więc nie mogę Wam pokazać, co kryje się w środku.
Ale mogę Wam powiedzieć, co jest obok muzeum. Ten budynek po lewej był siedzibą poprzedniego prezydenta i jego partii, został podpalony w czasie ostatniej rewolucji w Egipcie.
Wycieczka była długa i męcząca. Przy obiedzie zregenerowałam siły.
Z tarasu restauracji można było dojrzeć następny punkt wycieczki.
W drodze do Gizy wstąpiliśmy do "instytutu papirusów",...
... gdzie pan przewodnik pokazał nam, jak się robi taki papirus.
Główny punkt programu, Piramidy w Gizie... a ja już taaakaa zmęczona byłam... W tle piramida Mykerinosa.
Za nią jest piramida Chefrena. Do piramid można był dotrzeć na wielbłądach,...
... konno lub w konnym powozie...
... albo o własnych siłach. Nam się udało jeszcze inaczej, podwiózł nas jakiś miły pan strażnik.
Nie tylko piramidy były atrakcją. Mi też się zdarzyło kilka sesji zdjęciowych ;)
A to ostatnia z piramid - piramida Cheopsa.
Odpoczynek w cieniu piramidy.
Te panie też tam odpoczywały.
Niektórzy wspinali się na piramidy.
A mamusia postanowiła do jednej wejść.
Panorama Kairu.
Ostatni rzut oka na piramidy, tym razem ze Sfinksem na pierwszym planie.
Już myślałam, że to koniec wycieczki, a tu pan przewodnik zawiózł nas do perfumerii. Nie wytrzymałam, zasnęłam.
Gdyby nie zmęczenie, na własne oczy zobaczyłabym te piękne, kolorowe buteleczki.
W drodze powortnej do Hurghady. Do widzienia, Kairze.
Do hotelu wróciliśmy późno i byliśmy bardzo zmęczeni.
Więc na następny dzień nie planowaliśmy nic poważnego, ot takie tam, leniuchowanie:
- trochę wysiłku fizycznego na placu zabaw.
- uwiecznianie i kosztowanie miejscowych i niemiejscowych specjałów.
- i wizytę w centrum Hurghady.
Sklep z 1001 drobiazgów. Oto jeden z nich.
Chiny są wszędzie ;)
O tym, co widzieliśmy przez kolejne dni spędzone w Egipcie i co robi w Hurghadzie Biedronka z Polski, opowiem Wam w kolejnym wpisie. Do zobaczenia!


2 komentarze:

  1. kolejna wspaniała podróż! czekamy na kolejny wpis
    czytając to mam wrażenie że zwiedzam to wszystko z wami:) dzięki za wspaniałą kartkę! ziejki

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że kartka już doszła. Następna będzie dopiero za rok ;) ale będzie na pewno. Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń