środa, 24 maja 2017

Alfabet 2016 roku: K jak Kuba, cz. 4 - ostatnia.

Przyszła pora zakończyć moją kubańską opowieść i pożegnać się z wyspą jak wulkan gorącą. Minął prawie rok od tego wyjazdu, dużo się zdarzyło, niejedno nowe miejsce poznałam, ale wyjątkowość Kuby sprawia, że zajmuje ona w moich wspomnieniach szczególne miejsce. Jeśli będziecie mieć okazję tam polecieć, nie wahajcie się ani chwili. Kuba jest wyjątkowa.

Przystanek 9: Santiago de Cuba

Fidel wita w Santiago.
Santiago de Cuba, założone przez hiszpańskiego konkwistadora Diego Velazqueza w roku 1514, to drugie co do wielkości miasto na wyspie. Położone jest nad zatoką Morza Karaibskiego, jest stolicą prowincji Santiago de Cuba oraz siedzibą archidiecezji rzymskokatolickiej. W przeszłości było stolicą hiszpańskiej kolonii na Kubie.

To właśnie tutaj Fidel Castro ogłosił swoje zwycięstwo podczas rewolucji kubańskiej.

Santiago de Cuba wita.
Plac rewolucyjny.
Jedziemy obejrzeć Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre.
Sanktuarium.
Sanktuarium od środka.
Dary pozostawione w sanktuarium przez różne sportowe (i chyba nie tylko) sławy.
Dla takiego widoku warto wdrapać się na wzgórze, na którym jest sanktuarium.
Soczyste barwy to jeden ze znaków rozpoznawczych Kuby.
Drugim są automobile.
Muzeum 26 Lipca.
W muzeum poświęconym rewolucji nie mogło zabraknąć rewolucji. Tu zmuszam Tatusia, żeby w końcu wziął mnie na ręce.
Rewolucyjna sala lekcyjna.
Santiago de Cuba.
Cmentarz Santa Ifigenia.
Cmentarz Santa Ifigenia.
Cmentarz Santa Ifigenia.
Grobowiec jednego z byłych muzyków zespołu Buena Vista Social Club, Compaya Segundo.
Cmentarz Santa Ifigenia.
Zmiana warty przy grobowcu Jose Martiego, kubańskiego bohatera narodowego.
Trzeba wtedy stać nieruchomo, co mi osobiście przychodziło z trudnością.
Santiago de Cuba.
Santiago de Cuba.
Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Casa de Velazquez, czyli dom pana Velazqueza.
Casa de Velazquez - dziedziniec.
Casa de Velazquez - wnętrze.
Casa de Velazquez.
Tu poszliśmy na lody. Dzikie tłumy tam były, o stolik ciężko.
Spacer po Santiago de Cuba.
Spacer po Santiago de Cuba.
A to już moskwicz w drodze do Castillo del Morro.
Znalazłam tam auto stworzone wprost dla mnie.
Castillo del Morro.
Castillo del Morro.
Castillo del Morro.
Widok na zatokę z Castillo del Morro.
Okolice Santiago de Cuba.
Santiago de Cuba.
Tego dnia wróciliśmy do Holguin, by stamtąd polecieć do Hawany. Tu widok z la Loma de la Cruz, Wzgórza Krzyża.
Zmierzamy na lotnisko. Ale nie tą zgrabną taksówką.
Ten powietrzny rumak miał nas zabrać z lotniska Franka Paisa w Holguin do Hawany.
A z Hawany autobusem udaliśmy się do...

Przystanek 10, ostatni: Varadero

Pierwsze wzmianki o Varadero pochodzą z 1555 roku, kiedy miejsce to używane było jako suchy dok (hiszp. varadero). Dziś jest to, ogólnie rzecz biorąc, kurort, gdzie ludzie przyjeżdżają poleżeć na plaży, poopalać się, popływać, generalnie powypoczywać. Jak to na wczasach. I właśnie tam spędziliśmy ostatnie 3 dni naszego pobytu na Kubie.

Tu już było inaczej, niż w reszcie kraju.
Varadero.
Przyhotelowa plaża.
Varadero.
Idę na plażę.
Raz załapałyśmy się z Mamusią na wodny aerobik.
Muszę przyznać jedno. Kuba poza Varadero jest fajniejsza, ale jedzenie w Varadero... nie ma sobie równych.
Czym by tu pojechać na lotnisko?
Może landrynką?
Albo lodem śmietankowo - smerfowym?
Wybraliśmy transport bardziej publiczny.
Żegnamy Varadero.
Żegnamy Kubę!
Jeszcze tylko 10-godzinny lot i 5-godzinna jazda autobusem i byliśmy z powrotem u Babci. Dobrze było wrócić do swojego łóżeczka, na swoje podwórko, ale Kuba mnie zachwyciła i tam też czułam się jak w domu. Obym jeszcze kiedyś mogła tam polecieć.

W kolejną wycieczkę zabiorę Was gdzieś bliżej. Będzie zimowo-ciepło, świątecznie- urodzinowo i wyjątkowo skocznie. Do zobaczenia, cześć! :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz