A było to 25 grudnia 2013 roku. Po godzinie 17-tej mamusia wróciła z pracy, niedługo po niej przyszła ciocia Laura. Zjedliśmy razem kolację świąteczną, a następnie Mamusia spakowała mi i Tatusiowi w plecak wszystko, co było nam potrzebne na półtoradniową podróż, i około godziny 20-tej ruszyliśmy w drogę na lotnisko. Lecieliśmy do...
|
...do stolicy Libanu, Bejrutu. |
Mieliśmy spędzić tam tylko półtora dnia, więc chcieliśmy jak najwięcej zobaczyć. Oczywiście nie było mowy o dalekich spacerach, bo bym nie dała rady (Tatuś by pewnie radę dał ;)). Ale trzy spacery w ciągu naszego pobytu w tym mieście wystarczyły. Zobaczyliśmy kawałek Bejrutu, no i dostałyśmy z mamą kilka prezentów świątecznych od Tatusia. Ale o szczegółach opowiem Wam w zdjęciach. Zapraszam do obrazkowej podróży po Bejrucie!
|
Do hotelu Midtown dotarliśmy po północy, i zaraz okazało się, że w pokoju nie ma wody butelkowanej, więc... |
|
... poszliśmy na nasz pierwszy spacer, w środku nocy. Miasto wcale wtedy nie spało jeszcze. |
|
Ale ja zaraz po powrocie do hotelu zapadłam w głęboki sen. |
|
Tatuś za to wypił późno kawę, no i zamiast spać, robił zdjęcia ;) |
|
Tak na przykład wygląda 10,000 funtów libańskich z jednej... |
|
... i z drugiej strony. |
|
Rano wstałam rześka i gotowa do poznawania Bejrutu. |
|
Tatuś założył mi tylko bluzę od babci Ali, bo w Bejrucie było wtedy ciepło. |
|
Tatusiowi Bejrut przypominał miasto europejskie. |
|
W Bejrucie jest wiele napisów w języku francuskim. |
|
W jednym ze sklepów Tatuś sprawił mi prezent. Chyba nie widać go na tym zdjęciu zbyt dokładnie. |
|
Teraz lepiej widać? Dostałam od Tatusia kolczyki :) |
|
Bejrut nazywany był kiedyś Paryżem Bliskiego Wschodu. |
|
Liban jest krajem zamieszkałym w większości przez Muzułmanów, ale można tam trafić (jak my ;)) na kościół katolicki. |
|
Odbywała się tam akurat msza, więc ze zdjęciami poczekaliśmy do jej końca. |
|
Kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej. |
|
Liban leży nad Morzem Śródziemnym. Widziałam je po raz pierwszy w życiu! |
|
W jednej z nadmorskich knajpek odpoczęłam, a Tatuś spróbował miejscowej kawy i sziszy. |
|
Jedna z ulic prowadzących nad Morze Śródziemne. |
|
A takie są tablice rejestracyjne samochodów w Libanie. |
|
Latarnia morska. |
|
Morze Śródziemne spodobało mi się. |
|
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz je zobaczę :) |
|
Deptak nad morzem. |
|
Budynek zniszczony w trakcie wojny w latach 90-tych, nie został jeszcze odbudowany. |
|
Pani recepcjonistka w hotelu chętnie brała mnie na ręce. |
|
Jej córka jest trochę ode mnie starsza, ale nie przeszkadzało nam to w zrobieniu sobie wspólnego zdjęcia. |
|
Na spacer wychodziliśmy chyba ze 3 razy! Ten ostatni był wieczorem, więc założyłam na wszelki wypadek szaliczek. |
|
Następnego dnia rano ruszyliśmy już na lotnisko, żeby wrócić do Mamusi. |
|
I dostałam kolejny prezent od Tatusia - moją pierwszą żyrafę! |
|
W trakcie lotu powrotnego oglądałam bajki... |
|
... albo bawiłam się z ciocią Sohą z Libanu, która pracuje w Kuwejcie, jak Mamusia. |
Tak oto wyglądała moja (pierwsza) wizyta w Bejrucie. Muszę powiedzieć, że spodobało mi się to miasto i chciałabym tam kiedyś polecieć jeszcze raz, razem z Tatusiem i Mamusią :)
To już jest koniec tej historii obrazkowej. Widzimy się w kolejnym wpisie. Cześć!
PS. Ostrzeżenie! Lotnisko w Kuwejcie jest duże, ale bardzo kiepsko zorganizowane. Można się tam zgubić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz