poniedziałek, 13 stycznia 2014

Poznajcie moją okolicę.

Jak wiecie, przez pięć dni w tygodniu siedzimy z tatusiem w domu, bawimy się, gotujemy, oglądamy bajki, i robimy wiele, wiele innych rzeczy, które w domu można lub trzeba wykonać. Za to w weekend, kiedy jesteśmy już wszyscy razem, wychodzimy na spacery. Jeśli tylko pogoda na to pozwala (styczeń jest dość deszczowy, więc pogoda często spacery nam uniemożliwia), mamusia zakłada mi cieplejsze ubranka, czapeczkę, i idziemy poznawać okolicę. 
Chciałabym, żebyście i Wy mogli ją poznać. Zapraszam do wirtualnego spaceru po Mahbouli :)


W grudniu było jeszcze dość ciepło, nie musiałam zakładać ani kurtki, ani czapki.


Jeśli jednak było trochę chłodniej, zakładałam bluzę od babci Ali :)
Osiedle za blokiem, w którym mieszkam.
Przez ten piach wszystko wydaje się być w ciągłej budowie ;)
Z kładki nad drogą ekspresową, która zdaje się prowadzi do Kuwait City, rozpościera się taki widok.
Tego dnia musiało się zrobić jeszcze chłodniej.
Ciekawe, co kryje się w środku tego namiotu?
Riqqa. Domy po drugiej stronie drogi ekspresowej.
I znowu namiot.
Mimo że robiło się chłodniej, słońce nadal świeciło mocno.
Piaszczysta okolica.
Chodniki (niestety) są tu najczęściej na środku drogi.
Sklep.
Kuwait Magic, czyli najbliższe centrum handlowe.
Tuż przed Świętami, w Kuwait Magic nabyłam moja zimowa kurtkę.
Niedaleko naszego bloku jest chińska restauracja, Lobster Lake.
A ten blok na środku to właśnie nasz domek. Mieszkamy na 5. piętrze.
Chodnik w tym miejscu jest nadzwyczaj szeroki.
W tym budynku mieszczą się różne sklepy. W okolicy jest takich budynków kilka(naście?).
Sklep z fajkami.
To był ostatni spacer w Starym Roku.
Po lewej - Mahboula, po prawej - Riqqa.
Było chłodno, ale słonecznie.
Na niektórych uliczkach ruch jest niewielki.
Na pierwszy spacer w Nowym Roku nałożyłam bezrękawnik, bo było dość ciepło.
Uliczka biegnąca wzdłuż drogi ekspresowej.
Riqqa. Widok namiotu przestaje mnie powoli dziwić.
Riqqa. Tą drogą doszłyśmy prawie do szkoły mamusi.
Wiele domów ma takie ozdobne drzwi czy bramy.
Riqqa. Domy mieszkalne.
Te domy mamusia mija codziennie w drodze do pracy.
To już Fintas, miasto-dzielnica leżące na północ od Mahbouli.
Tę hinduską rodzinę minęłyśmy z mamusią na ostatnim spacerze.
Znów było słonecznie. Muszę przyzwyczaić się do noszenia takich okularów.
Tego dnia wybrałyśmy się na bardzo długi spacer.
Doszłyśmy aż na plażę w Fintas.
Nad wodą ustawione są sprzęty do ćwiczeń.
Jakiś pan odpoczywał sobie na ławeczce.
Ta pani przechadzała się po plaży.
Spodobało mi się na tej plaży. Tylko dotarcie tam zajęło nam prawie półtora godziny...
W drodze powrotnej wypatrzyłyśmy kolejną chińską restaurację.
Długo nie wracałyśmy do domu i tatuś zaczął się trochę martwić ;)
Ostatni spacer wypadł nam w środku tygodnia, ok. godziny 18-tej. Trafiłyśmy na kolejną chińską restaurację. Trzeba będzie do którejś kiedyś pójść i sprawdzić, czy naprawdę serwują tam chińszczyznę ;)
W okolicy naszego domu znalazłyśmy mały park palmowy.
Ten chodnik zaprowadził nas z powrotem do domu :)

To już jest koniec spaceru. Ale znając moich kochanych rodziców, takich spacerów będzie jeszcze wiele. A więc i Was zabiorę jeszcze nie raz na wirtualną przechadzkę po Kuwejcie :)
Do usłyszenia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz